Sadząc w ogrodzie rośliny lubiane przez ptaki warto zwrócić uwagę na ich użytkowe i prozdrowotne właściwości dla ludzi. Wiele owoców nadaje się na przetwory, jako dodatek nadający dżemom piękną barwę. Dotyczy to m.in. owoców aronii i dzikiej róży. Przy odpowiedniej liczbie krzewów, owoców i kwiatów wystarczy zarówno dla ptaków jak i dla ludzi. Tak się dzieje w moim zagonku amerykańskich borówek, sąsiadujących z poziomkami i truskawkami. Mieszkający w ogrodzie kos uzupełnia nimi dietę swoją i swoich pociech, a ja już myślę o kolejnych odmianach, jeszcze wyższych, o jeszcze większych owocach (np. borówka Chandler o jagodach wielkości czereśni – nie do przełknięcia dla kosa). Kos może zjadać owoce na pędach niższych i mniejsze, a dla mnie i mojej rodziny pozostaną te większe, na bardziej nasłonecznionych pędach. Ważne by owoców było tyle, aby kosowi nie chciało się podskakiwać do tych większych. A mój, terytorialny kos, nie pozwoli objadać się owocami kosom z sąsiedztwa. Gdyby u mnie nie miał gniazda w posadzonej specjalnie dla niego kępie świerków, to ogródek z owocami byłby eksterytorialny, dostępny dla wszystkich kosów z sąsiedztwa. A wtedy nie starczyłoby jagódek dla mnie. Mając własnego kosa, mogę sobie pozwolić na wiele innych owocodajnych krzewów. Gorąco polecam jagody Goji, zwane tybetańskimi owocami długowieczności, jagody kamczackie, zagonek żurawin (np. Pilgrim, doskonałe na dżemy i nalewki) i borówki, np. pięknej odmiany Koralle. Hodując je dla siebie nie stosujmy żadnych chemicznych środków ochrony roślin. Po co nam one! Przecież nie zależy nam na ilości, a na jakości owoców. Na dodatek opryskiwane owoce mogłyby zaszkodzić kosowi i jego dzieciom. A wtedy nie było by komu bronić naszego ogródka i nikt by nam tak pięknie w nim nie śpiewał.